Raz staruszek spaceruj?c w lesie e a7 e a7 Ujrza? listek powi?d?y i blady. E a7 h7 I pomy?la?, to ju? chyba jesie?, e a7 e a7 Jesie? idzie, nie ma na to rady. C h7 e I podrepta? do chaty po dró?ce c d g e I powiedzia? stan?wszy przed chat? c d g e Swojej ?onie, tak samo staruszce, c d g e Jesie? idzie - nie ma rady na to. C h7 e Za? staruszka zmartwi?a si? szczerze, Zamacha?a r?kami obiema, Musisz zacz?? chodzi? w pulowerze, Jesie? idzie - rady na to nie ma. Mo?e si? zrobi? zimno ju? jutro Lub pojutrze, a mo?e za tydzie?. Trzeba b?dzie wyj?? z kufra futro, Nie ma rady - jesie?, jesie? idzie. A by? sierpie?, pogoda prze?liczna, Wszystko sta?o w z?ocie i zieleni, Prócz staruszków nikt chyba nie my?la? O maj?cej nast?pi? jesieni. Ale, có?, oni ?yli najd?u?ej, Mieli swoje staruszkowe zasady. I wiedzieli, ?e wcze?niej czy pó?niej Jesie? przyjdzie- nie ma na to rady.
|