Przez sześć dni w Bieszczadach ratownicy GOPR z całego kraju razem ze swoimi psami szkolili swoje umiejętności. Jak zgodnie mówią Bieszczady to trudny teren i dobrze prowadzi się tu szkolenia. Wśród psów które wzięły udział w szkoleniu najwięcej było owczarków niemieckich. Jest to tzw. rasa preferowana, chociaż zdaniem specjalistów niemal każdego psa można wyszkolić na ratownika.
Droga do zostania ratownikiem z psem jest bardzo długa i kręta. W 90 procentach psy są własnością ratowników. To właśnie oni ponoszą koszty związane z ich utrzymaniem. Aby pies stał się dobrym ratownikiem trzeba 10 lat intensywnej pracy – mówi Witold Cisowski szef szkolenia, a na co dzień ratownik beskidzkiej grupy GOPR.
Teren, który 25 wyszkolonych ratowników przeszukiwałoby przez cztery godziny, pies penetruje od 20 do 40 minut. By jednak pies był tak sprawny musi być specjalnie szkolony, karmiony i wychowywany. Szkolenia czworonożnych ratowników odbywają się dwa razy w roku. Są tak zwane szkolenia letnie i zimowe. Ich miejsce zmienia się aby psy mogły zapoznać się z różnymi warunkami a nie tylko z tymi w których na co dzień pracują.
Polscy ratownicy GOPR, wraz ze swoimi psami często są zapraszani na szkolenia międzynarodowe. Byli już w Słowacji, Czechach, Niemczech, Francji, Włoszech i Kanadzie. Kilka z czworonogów ma uprawnienia międzynarodowe, co znaczy że spełniły kryteria wymagane przez państwo w którym prowadzone było szkolenie.