W górach, obok poczucia wolności równie ważne jest poczucie bezpieczeństwa. Ile kosztuje to bezpieczeństwo i kto jest za nie odpowiedzialny? Pytania te warto zadać właśnie teraz, gdy wchodzi w życie ustawa zmieniająca dotychczasowe zasady. Część kosztów przerzuca na barki górskich parków narodowych. Nie trudno przewidzieć, że pomysł ten nie spodobał się dyrekcjom parków. Chcą zaskarżyć ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. Protest w ich imieniu przygotował Bieszczadzki Park Narodowy.
Do tej pory za nasze bezpieczeństwo w górach płaciło państwo, sponsorzy i sami goprowcy. Jedną czwartą kosztów pokrywały ich składki i wypracowane pieniądze. Wystarczało na bieżącą działalność, ale brakowało na inwestycje. Dlatego nowy przepis jest dla ratowników bardzo korzystny. Pozwoli im między innymi na zakup środków transportu, na który normalnie nie byliby w stanie łożyć z własnych pieniędzy. Dodatkowe pieniądze mają dać też parki narodowe. W myśl nowej ustawy o ochronie środowiska, będą one przekazywać aż 15 procent swoich dochodów na ratownictwo górskie. Szefowie większości parków uważają jednak, że to zamach na ich budżety, do tego – jak twierdzą – niezgodny z prawem. Tylko w Bieszczadach wprowadzenie tego przepisu oznacza obcięcie dochodów parku o około 100 tysięcy złotych i zwolnienie 5 – 6 osób. Chyba, że znacznie wzrosną ceny biletów wstępu, które zdaniem turystów i tak są wysokie.