Do nieszczęścia doszło, gdy w czasie burzy turyści wspięli się w wysokie partie Bieszczadów między Haliczem, a Kopą Bukowską w pobliżu Tarnicy.
Lekarze cały czas walczą o życie rzeszowianki, która przebywa na oddziale intensywnej terapii. Rodzina nie wyraziła zgody na jakiekolwiek informacje o jej stanie zdrowia. Tylko z relacji ratowników pogotowia lotniczego wiemy, że jej stan po przewiezieniu do szpitala był ciężki. Akcja niesienia pomocy odbywała się w skrajnie trudnych warunkach. Ratownicy znaleźli ofiary burzy na wysokości 1200 metrów. Po godzinnej akcji lotniczego pogotowia ratunkowego i goprowców, kobieta porażona piorunem, wczoraj wieczorem była już w sanockim szpitalu. Zdaniem ratowników, do nieszczęścia by nie doszło gdyby turyści zachowali podstawowe zasady bezpieczeństwa w górach. Podczas burzy nie wystarczy opuścić grani górskiego pasma – mówią goprowcy. Należy zejść znacznie niżej, co najmniej do granicy lasu, bo porażenia piorunami następują najczęściej na otwartej przestrzeni połonin.