Na południu Polski spadło w ciągu ostatnich 48 godzin 80 litrów wody na każdy metr kwadratowy terenu. Synoptycy przewidują dalsze opady.
Już ponad dwie doby pada deszcz na Podkarpaciu. W górach – jak szacują synoptycy – spadło 80 centymetrów wody na każdy metr terenu.
Woda podnosi się w górnym biegu Sanu i Wisłoka a także w Wisłoce, Ropie i Jasiołce w rejonie Jasła i Krosna. Służba dyżurna wojewody poinformowała, że choć stan ostrzegawczy jest w wielu miejscach przekroczony, daleko jeszcze do stanów alarmowych. Podkarpaccy strażacy ponad 20 razy wyjeżdżali w ciągu ostatnich kilkunastu godzin wypompowywać wodę z zalanych budynków.
Alarm przeciwpowodziowy ogłoszono w Krośnie. Prezydent miasta powołał sztab kryzysowy. W wyniku opadów poziom wody Wisłoka przekroczył stan alarmowy, który wynosi 480 centymetrów.
Trwa ewakuacja miejskiego targowiska, nieprzejezdna jest droga Głowienka – Szczepańcowa.
Alarm ogłoszono też w Jaśle. Stan alarmowy przekroczyły też Jasiołka w Zboiskach koło Dukli i Pielnica w Nowosielcach koło Sanoka. Woda przekroczyła stany ostrzegawcze w górnym biegu Wisłoka a także w Wisłoce, Ropie i Jasiołce. San na razie nie przybiera zbyt gwałtownie, opady w Bieszczadach były wprawdzie bardzo intensywne, ale wodę zbiera Zalew Soliński.
W górach spadło w ciągu ostatnich 48 godzin 80 litrów wody na każdy metr kwadratowy terenu. Synoptycy przewidują dalsze opady.
Na razie na większych rzekach utrzymuje się średni stan wód. Jednak – według szefa Centrum, Józefa Zygmunta – przy tak intensywnym deszczu w każdej chwili może się on zmienić na podwyższony.
„Najgorszą sytuację notujemy w tej chwili w Grybowie na rzece Białej Tarnowskiej oraz na rzece Łubince” – powiedział Józef Zygmunt.
Dodał, że właśnie te tereny najbardziej ucierpiały podczas powodzi w 2001 roku.
Ziemia jest tak nasiąknięta, że już nie przyjmuje wody. Szybko podnoszące się potoki mogą stanowić zagrożenie dla domów, lub miejsc niżej położonych.
Centrum Zarządzania Kryzysowego zapewnia, że ma wystarczającą ilość worków oraz piasku.
Foto: Nikon