To pierwszy album o hucułach. I tak jak Zofia Raczkowska stworzyła kanon fotografowania koni arabskich, tak zdjęcia Budzińskiego mogą być wzorem dla tych, którzy będą fotografować hucuły – mówi wydawca Zygmunt Śliwa.
Ma szeroką pierś, mocny i silny zad, gruby i krótki kark, a zimą nosi grube futro. Daleko mu do urody arabów, ale konik huculski jest wyjątkowy. Przez większą część roku może żyć na pastwisku jak dziki koń. Silny, zrównoważony i przyjaźnie nastawiony do ludzi – jest znakomitym towarzyszem ludzi gór. Takie koniki huculskie można oglądać na zdjęciach Tadeusza Budzińskiego w jego najnowszym albumie „Hucuły, konie z gór” wydanym przez rzeszowską oficynę Libra. – To pierwszy album o hucułach. I tak jak Zofia Raczkowska stworzyła kanon fotografowania koni arabskich, tak zdjęcia Budzińskiego mogą być wzorem dla tych, którzy będą fotografować hucuły – mówi wydawca Zygmunt Śliwa.
Tadeusz Budziński obserwował i fotografował hucuły przez kilka lat. W kadrze zatrzymał konie pędzące po śniegu i po zarośniętych trawą pastwiskach, wędrujące po górach z ładunkiem na grzbiecie, hucuły na szczycie Tarnicy i na tle pięknych bieszczadzkich krajobrazów. W albumie znalazło się 120 fotografii. – Największe wrażenie na ludziach zajmujących się zawodowo hodowlą koni robi zdjęcie trzech koni, które wygrzebują trawę spod śniegu – dodaje wydawca.
Na zdjęciach znalazły się konie ze stadniny zachowawczej w Wołosatem, stadninach koni huculskich w Gładyszowie, Polanie, Serednie, Radrużu.
Wiadomość została nadesłana przez: Damian, [email protected]