Sanockie Muzeum Budownictwa Ludowego będzie się mogło starać o unijne pieniądze na budowę „galicyjskiego rynku”. Radni sejmiku umieścili projekt na liście wieloletnich inwestycji kulturalnych
Projekt zakłada rekonstrukcję 23 budynków, w których znalazłyby się najważniejsze dla XIX-wiecznego miasteczka instytucje. Wszystkie będą wyposażone w stosowne meble i sprzęty dające zwiedzającym pełny obraz życia i pracy mieszkańców galicyjskiego miasteczka: Polaków, Żydów i Ukraińców. Inwestycję wyceniono na 8-10 mln zł, w znacznej części ma być finansowana ze środków unijnych. Decyzja radnych sejmiku samorządowego otwiera do nich drogę, projekt został bowiem umieszczony na liście wieloletniego planu inwestycyjnego zadań z dziedziny kultury i ochrony dziedzictwa narodowego. A to znaczy, że urząd marszałkowski zapewni muzeum tzw. środki własne wymagane przy staraniu się o środki unijne.
Znalazłby się na niej już w ubiegłym roku, gdyby radni z komisji kultury nie uznali, że nazwa projektu „rynek galicyjski” jest niestosowna. Józef Frączek przekonał kolegów, że geneza słów „galicyjski rynek” wywodzi się od nazwy zbrodniczej organizacji SS Galizien (Ukraińska XIV Dywizja Grenadierów SS Galicja), a na rynkach galicyjskich miasteczek odbywała się rekrutacja do tej organizacji. Określenie „galicyjski rynek” kojarzyło mu się również z rzezią galicyjską. W rozmowie z „Gazetą” Józef Frączek powiedział, że nie powinniśmy upowszechniać określeń „Galicja”, „galicyjski”, bo są one związane z okresem zaborów. Kilka dni temu komisja wycofała swoje zastrzeżenia.