Część spadku po Zdzisławie Beksińskim trafiła już do sanockiego Muzeum Historycznego. Jego najnowsze prace zostaną pokazane latem, na wystawienie całej kolekcji trzeba będzie poczekać nawet kilka lat
Zdzisław Beksiński, zamordowany przed miesiącem znany malarz, cały swój majątek zapisał sanockiemu Muzeum Historycznemu. Kilka dni temu do Sanoka przywieziono z Warszawy spuściznę artystyczną. – Zaczęliśmy przeglądanie i inwentaryzację obrazów, tysięcy szkiców i rysunków, taśm magnetofonowych i filmów, które Beksiński nakręcał w różnych miejscach i okolicznościach – mówi Wiesław Banach, dyrektor muzeum, przyjaciel artysty. Okazało się, że w pracowni w domu Beksińskiego pozostała ogromna liczba grafik, rysunków z różnych etapów projektowania i planowania prac. Rysunki, schowane w teczkach, rulonach, znajdowały się w różnych miejscach – za szafkami, regałami. Pozostały też setki listów, w tym bardzo wiele nagrywanych przez Beksińskiego na taśmach magnetofonowych, bo w ten sposób korespondował z kilkoma przyjaciółmi. Do Sanoka trafiły również rysunki i akwarele matki Zdzisława Beksińskiego.
Do tej pory w sanockim muzeum było ponad 300 obrazów, grafik i rzeźb. Teraz przybyło 40 obrazów namalowanych w ostatnich miesiącach. – Mamy problem, jak to wszystko pokazać – przyznaje dyrektor Banach.
Muzeum od lat planowało stworzenie galerii Beksińskiego w nowym skrzydle zamku, gdzie mieści się instytucja. Ale zanim zostanie ono wybudowane, minie kilka lat. Do tego czasu jego prace będą pokazywane na wystawach czasowych. Część prac będzie wyeksponowana w piwnicy pod „zajazdem”, w którym mieści się administracja muzeum, i w dawnej galerii Beksińskiego w podziemiach zamku. – Pierwszą wystawę chcemy przygotować na wakacje. Bestialskie zabicie artysty spowodowało, że wiele osób odebrało jego śmierć bardzo osobiście. Tym, którzy przyjadą do Sanoka, chcemy pokazać jego najnowsze prace – wyjaśnia dyrektor muzeum. Prace Beksińskiego będą również wystawiane w wielu miastach w Polsce. – Planujemy przygotować kilka wystaw tematycznych – zapowiada Banach.
Tak opowiada o ostatnich obrazach Beksińskiego: – Wskazują one na to, że być może zaczynał się nowy okres w jego twórczości. Obrazy są bardziej malarskie, coraz większe znaczenie miał w nich kolor, motyw był przypadkowy, a liczyła się czysta forma plastyczna. Wydaje mi się, że znów zwracał się ku abstrakcji. Twórczość Beksińskiego obserwuję od 30 lat, ale zaskoczyły mnie niedokończone obrazy, które znaleźliśmy w pracowni artysty. A zaskoczyło mnie to, że artysta uważał, że nie powinna pozostać po nim ani jedna zła praca. Te kiepskie spalił w wielkim ognisku w Sanoku. Tymczasem teraz znaleźliśmy obrazy, których Beksiński nie skończył, bo uznał je za kiepskie. Bardzo jestem też ciekaw, co znajdziemy na twardych dyskach trzech komputerów, które są jeszcze w prokuraturze.