Nad zalewem Solińskim od roku 2006 obowiązywała strefa ciszy, która podjęta została uchwałą przez ówczesnych urzędników. Tym samym zakazano użytkowania na zalewie jednostek, które wyposażone były w silniki spalinowe – wyjątek stanowiły jedynie państwowe służby, takie jak Policja, Państwowa Straż Pożarna oraz WOPR. Kilka lat później, bowiem w roku 2011, z zakazu wyłączono również 12 statków pasażerskich i niektórzy właściciele wypożyczalni sprzętu pływającego. W rzeczywistości jednak, pomimo podjętych ustaw, po Zalewie Solińskim wciąż poruszało się ponad 1200 jednostek pływających, z czego aż połowa z nich wyposażona była w silniki spalinowe – uchwał i zakazów zwyczajnie nie przestrzegano.
Równi i równiejsi.
Ustanowionej przez radnych uchwały zwyczajnie nie przestrzegano, a do tego pojawiały się jasne sytuacje, gdzie na zbiorniku można było spotkać, przysłowiowo, równych i równiejszych. Nic więc dziwnego, że wkrótce musiało dojść do swego rodzaju awantury i kryzysu, a cała sprawa ponownie została poruszona podczas obrad. Wynikała to również z faktu, że jeden z okolicznych mieszkańców zaskarżył podjętą przez urzędników ustawę do Najwyższego Sądu Administracyjnego, który uznał ją za całkowicie nieważną, tym samym umożliwiając legalne pływanie jednostkami wyposażonymi w silniki spalinowe. Naturalnie, na alarm zabili ekolodzy, jak i okoliczni żeglarze.
Jednostki pływające będą musiały być wyposażone w silniki elektryczne.
Radni mieli niezwykle twardy orzech do zgryzienia, finalnie jednak postanowiono, że uchwała będzie dalej obowiązywać – wprowadzony jest więc ponownie całkowity zakaz jednostek pływających wyposażonych w silniki spalinowe. Zakaz ten nie obowiązuje jednak państwowych służb, takich jak policja czy straż pożarna. Statki pasażerskie mają czas do 2030 roku, bo właśnie wtedy również i oni będą zmuszeni dostosować swoje jednostki do podjętej uchwały.