Bieszczady i Beskidy a także inne urokliwe miejsca na Podkarpaciu poszły w odstawkę. Od dwóch lat mieszkańcy regionu zamiast w w swoich zakątkach – wakacje i urlopy coraz częściej spędzają na hiszpańskiej Majorce, greckiej Krecie czy na włoskich i chorwackich wybrzeżach Adriatyku. I jak na ironię losu – słynące z ciszy i piękna miejsca na południowym wschodzie Polski przyciągają coraz więcej turystów z centralnej Polski i zagranicy. Niemieckim biurom podróży nie tylko zyski, ale i ogromny sukces przynosi organizowanie wycieczek do Krasiczyna. Za każdym razem turyści z Zachodu są zaskoczeni urokiem tego miejsca.
Heiner von Loewis
-„Zamek w Krasiczynie zwiedzamy corocznie. Do tego ludwisarnię w Przemyślu, a także bieszczadzką Czarną i bardzo wiele zabytków tego regionu.”
Tjalda von Arnswaldt
-„Miałam okazję wejść na sam szczyt baszty szlachecko – rycerskiej. Stamtąd oglądaliśmy rozpościerającą się panoramę na park i zamek. Grupa mogła podziwiać architekturę i przyrodę tego miejsca.”
Elegancja i spokój to również klucz do sukcesu w łańcuckim zamku i jego ogrodach. Od maja do września w zabytkowych alejkach przechadza się rekordowa liczba gości, bo prawie trzysta tysięcy. Większość to turyści spoza regionu. To, co najbardziej cenią sobie turyści na Podkarpaciu – to odludne miejsca, nie odkryte zakamarki i moc wrażeń. Tu wciąż można odpocząć i posłuchać głosów natury. Bieszczady natomiast wybierają ci, którzy najczęściej chcą wypoczywać incognito. Dlatego hotelarze niechętnie ujawniają nazwiska swoich znamienitych gości. Dla wielu jednak ich obecność to dobra reklama. Np. centrum wypoczynkowe w Czarnej z przyjemnością odwiedzali już: Zbigniew Preisner, Anita Lipnicka, John Porter, Apoloniusz Tajner , Mateusz Kusznierewuicz i premier Marek Belka. Wbrew pozorom gwiazdy i vipy nie grymaszą. Nie zamykają się też w czterech ścianach. Cenią sobie świeże powietrze i przestrzeń. I powtarzają „cudze chwalicie swego nie znacie”.