Trzeci z czterech przeznaczonych do odstrzału bieszczadzkich wilków padł łupem myśliwego. Wszystkie zabito w okolicach Czarnej i Rabego. Minister Środowiska wydał zgodę na odstrzał czterech bieszczadzkich wilków na prośbę hodowców owiec. Wyeliminowane mają być najagresywniejszych spośród drapieżników, które nie reagują już na obecność człowieka i atakują stada owiec. Ostatnio zabity drapieżnik to wadera – okazało się, że podchodziła do ludzkich siedzib, bo była zbyt chora, by polować na dzikie zwierzęta. Prawdopodobnie dwa wcześniej zabite wilki także nie były w najlepszej kondycji.
Jak twierdza leśnicy liczba wilków w Podkarpackiem od kilku lat utrzymuje się w granicach 400. Wstępują już nie tylko w górach i na pogórzu ale także w lasach we wschodniej części regionu oraz na przykład w okolicach Rudnika nad Sanem .
W ubiegłym roku tym roku podkarpaccy hodowcy zgłosili prawie 200 przypadków ataków na zwierzęta hodowlane. Drapieżniki zagryzły ponad 350 owiec oraz kilkadziesiąt kóz i cieląt, kilka koni i psów. Wojewoda podkarpacki wypłacił w ramach tych odszkodowań prawie 180 tysięcy złotych.