Od niespełna tygodnia trzeba zapłacić 3 złote za wejście na niektóre szlaki w Magurskim Parku Narodowym. Podczas minionego weekendu niektórzy turyści rezygnowali z górskiego spaceru i zdegustowani wracali do domu. Dyrekcja MPN wyjaśnia, że pieniądze z opłat będą przeznaczone na poprawę warunków turystycznych i bezpieczeństwa w górach.
– Niemal w każdą pogodną niedzielę jeżdżę do Folusza na rodzinne górskie spacery – mówi Paweł Maczuga, Czytelnik z Jasła. – W ostatni weekend lipca też pojechałem i bardzo zdziwiłem się, gdy na drodze napotkałem panią sprzedającą bilety wstępu do Magurskiego Parku Narodowego. Zdenerwowany zawróciłem do domu. Podobnie postąpiło wielu innych spacerowiczów. Za co te opłaty, skoro w parku brakuje nawet zwykłych ławek, nie mówiąc już o szałasach, do których można się schronić w czasie deszczu?
– Bilety wstępu do parku wprowadziliśmy od soboty 30 lipca i będą one obowiązywały do końca października – wyjaśnia Andrzej Czaderna, zastępca dyrektora Magurskiego Parku Narodowego. – Osoby, które je sprzedają, rozprowadzają też przewodniki, mapy i informatory przyrodnicze. Pełnią więc również rolę informacyjno-edukacyjną. Uważam za całkowicie zasadne to, że ludzie wchodzący do ostoi przyrody, składają niewielkie datki na pomoc tej przyrodzie. Trzy złote od osoby dorosłej i półtora złotego dla uczniów i studentów, to niewielka kwota. Dzieci do lat siedmiu nie płacą w ogóle.
Obecnie infrastruktura turystyczna w magurskim parku rzeczywiście jest bardzo słaba. Właśnie pieniądze z biletów pozwolą na systematyczne budowanie miejsc biwakowych, w których można rozpalić ognisko i ustawianie kłód, naturalnych ławek, przy szlakach. Powstaną też parkingi i toalety. Część pieniędzy trafi do kasy beskidzkiego GOPR-u, który dba o bezpieczeństwo turystów. Nie oburzajmy się więc na magurskie bileterki, tylko zapłaćmy cegiełkę na rozwój tego uroczego miejsca.