Samochody terenowe niszczą bieszczadzkie szlaki i zakłócają ciszę w górach – alarmują przewodnicy turystyczni. Miłośnicy ekstremalnych sportów samochodowych urządzają sobie rajdy po trasach wędrówek turystów. Samochody terenowe i quady rozjeżdżają szlaki piesze i konne w kotlinie uherczańskiej i na całym bieszczadzkim pogórzu. To odstrasza turystów, którzy w poszukiwaniu dzikiej przyrody coraz częściej przenoszą się w wysokie partie gór. Jedynie w obrębie Bieszczadzkiego Parku Narodowego znajdują spokój i dobrze utrzymane szlaki. Kierowców ciężkich hałaśliwych pojazdów nie odstraszająmandaty nałożone przez policję. Płacąkary i jadą dalej. Środowisko turystyczne Bieszczadów jest oburzone ich bezkarnością. Przewodnicy turystyczni wystosowali protest w tej sprawie do marszałka województwa podkarpackiego. Żądają, by dla samochodów terenowych zorganizowano specjalne trasy z dala od szlaków turystycznych. Jedyne takie miejsce w Bieszczadach znajduje się w Hoczwi koło Leska.