Święto Chlebowego Smaku
Sto dwadzieścia bochenków chleba upieczono i czym prędzej zjedzono podczas wczorajszego Święta Chleba w Dźwiniaczu Dolnym. Wydarzenie to, na trwałe wpisane już w sierpniowy kalendarz podkarpackich atrakcji, odbyło się po raz IX. Pomysłodawcą, organizatorem i niestrudzonym propagatorem nie tylko kulinariów, ale przede wszystkim turystyki bieszczadzkiej, jest prezes Stowarzyszenia Agroturystycznego Galicyjskie Gospodarstwa Gościnne Bieszczady w Lesku, Roman Glapiak, który od 2001 r. zaprasza wszystkich chętnych do dobrej zabawy na organizowany w swoim gospodarstwie agroturystycznym „U Flika” festyn-Święto Chleba.
Kto nie był w tym roku, niech żałuje, bo impreza była przednia, a klimat prawdziwie rodzinnego pikniku z godziny, na godzinę ściągał kolejne rzesze odwiedzających. Wielu, mimo znacznej odległości do pokonania, bo Dźwiniacz Dolny to mała bieszczadzka wioska, na niegdysiejszej granicy Polsko-Radzieckiej, gdzie dojechać można wyłącznie prywatnym środkiem lokomocji, zdecydowało się pokonać ją i już zapowiedziało, że w przyszłym roku, czego, jak czego, ale X – jubileuszowej edycji święta na pewno nie odpuści. Absolutnie rozumiemy i obiema rękami podpisujemy się pod tą deklaracją; na tak profesjonalnie przygotowanej, a jednocześnie nie skomercjalizowanej imprezie, nie może zabraknąć także i nas, nie wspominając o naszych żołądkach, już dzisiaj tęskniących do wczorajszego poczęstunku, najprostszą, a najlepszą ze straw, jakie zna człowiek.
Już rankiem w niedzielę, Józef Łabuda, rozpalił piec, by wypiec 30 chlebów, na rozpoczęcie, punkt trzynasta, spotkania „U Flika”. A chleb pana Józefa jest po prostu wyborny. Nie dziwne zresztą, skoro to piekarz i z zawodu, i z zamiłowania, a „U Flika”, chleb piecze od pierwszej edycji bieszczadzkiego święta. W gospodarstwie Romana Glapiaka bywa zresztą częstszym gościem i rozpala w zbudowanym specjalnie w 2000 r. piecu chlebowym bardzo często, zwłaszcza w okresie wakacji. Domowym chlebem pachnie bowiem „U Flika” i wtedy, gdy turyści zamówią chleb, zwłaszcza na odjezdnym, żeby zabrać „takiego prawdziwego” do miasta, dla rodziny, ale i wtedy, gdy dzieci z „zielonej szkoły” przyjdą na lekcję „od ziarenka, do bochenka”, albo panie z któregoś Koła Gospodyń Wiejskich postanowią podpatrzyć i nauczyć się tajników wypieku w prawdziwym piecu chlebowym, „jak to drzewiej bywało”. Chlebowe pokazy, zwłaszcza zaś Święto u Romana Glapiaka, stają się coraz bardziej znane. Od kilku edycji, honorowym patronatem imprezę objął Marszałek Województwa Podkarpackiego.
Podczas Święta jednak dzieje się nie tylko smacznie, ale także wesoło, skocznie i kolorowo. Poza chlebem ze smalcem, twarogiem, czy masłem, próbować można i innych specjałów. Jest też do czego potańczyć i co pośpiewać. A repertuar jest iście koncertowy, a skład wielonarodowy. Na tej lokalnej wciąż przecież imprezie, pojawiają się prawdziwe perełki, o występ których Roman Glapiak zabiega już od dnia następnego po zakończeniu poprzedniej edycji festynu. Dziś – gdy powstaje ten tekst – prawdopodobnie bieszczadzki „Flik” siedzi już w swoim domowym biurze obmyślając program przyszłorocznej zabawy.
W tym roku przygrywali:
– „Łehka Doriżka” – zespół młodzieżowy z Myszkowyczi na Ukrainie,
– „Trio Bandurzystek – siostry Prostak” z Tarnopola na Ukrainie,
– „Huculsky Płaj” – zespół z regionu Maresz Muresz w Rumunii,
– „Jakubki” – zespół dziecięcy z Krzemienicy koło Łańcuta,
– „Zespół Pieśni i Tańca z Łańcuta”,
– „Beskyd” – zespół ze Strakčina na Słowacji,
– „Markasy” – zespół pieśni i tańca z Markowej koło Łańcuta,
– „Barnaba” – zespół z Olszanicy,
– „MAG” – zespół z Dźwiniacza Dolnego.
Osobiście zachwyt wzbudziły we mnie siostry Prostak – piękne, mocne głosy, cudownie zgrane, czyste dźwięki instrumentów, a do tego wdzięk i niezwykła uroda panien z Ukrainy dawały fantastyczną mieszankę.
Do śpiewu zaś był w tym roku też powód szczególny. Zbiegiem okoliczności niedziela, kiedy to zawsze odbywa się Święto „U Flika”, zbiegła się w tym roku z imieninami gospodarza, co zgrabnie uświadomił zgromadzonym Wicemarszałek Województwa Podkarpackiego Bogdan Rzońca. Składając Romanowi Glapiakowi gratulacje z powodu powołania do życia i konsekwentnego prowadzenia tak udanej imprezy, jednocześnie dołączył imieninowe życzenia i odśpiewał – wraz z zebranymi uczestnikami – gromkie 100 lat dla solenizanta.
Kto więc chce skosztować pysznego chleba we wspaniałej atmosferze i poznać sekrety udanego wypieku chleba (a wielu podczas festynu pytało i dostawało odpowiedzi), musi za rok wybrać się na Święto Chleba do Dźwiniacza Dolnego. Warto zwłaszcza, że będzie to spotkanie jubileuszowe. Komu zaś chleb zapachniał tak mocno, że nie doczeka do sierpnia 2010 r., niech pojedzie już teraz do gospodarstwa gospodarza pomieszkać i popróbować, a może nawet uczestniczyć w specjalnym wypieku dla gości. A jako pamiątkę może uda się przywieźć i bochenek i nowelkę wydaną przez Romana Glapiaka pt. „Chleb z Karpat”? Kto wie 🙂
Iwona Oleniuch
Fot. Krzysztof Zieliński