Mają swój Nil, Saharę i mnóstwo legend o krokodylach, którymi straszono niegdyś panny na wydaniu. Mieszkańcy Kolbuszowej będą teraz mieli okazję zweryfikować mity z rzeczywistością. W mieście otwarto bowiem wystawę pokazującą historię starożytnego Egiptu – jednej z najpotężniejszych w historii cywilizacji.
Na wystawie w kolbuszowskiej galerii znalazły się papirusy i figurki egipskich bogów. Są też Sfinksy, skarabeusze i krokodyle, którym w starożytnym Egipcie oddawano cześć. Egipcjanie wierzyli w ich opiekę, choć bali się ich podobnie jak niegdyś mieszkańcy Kolbuszowej. Do dziś w miasteczku krążą opowieści o wyprawach byłego właściciela Kolbuszowej – hrabiego Tyszkiewicza do Egiptu skąd miał przywieźć kilka krokodyli i wpuścić je do miejscowego Nilu. Dziś w kolbuszowskim Nilu nie ma już krokodyli, są za to raki i dzikie kaczki, co świadczy, że rzeka jest wyjątkowo czysta. Kolbuszowski Nil wiele razy zmieniał nazwę. Najpierw był Młynówką, potem Nilówką, wreszcie stał się Nilem. Nazwali go tak niemieccy kartografowie, którzy sporządzali mapy miasteczka. Egipskie nazwy są w Kolbuszowej bardzo popularne. Oprócz Nilu jest jeszcze Sahara, czyli piaszczysty brzeg rzeczki i Morze Czerwone – zalew, który tworzy rzeka. A w centrum miasta stoi kultowa restauracja – Krokodyl.