W Bieszczadach i Beskidzie Niskim na cmentarzach w wysiedlonych wsiach także płoną znicze. O rodzinach wypędzonych Łemków i Bojków pamiętają obecni mieszkańcy okolicznych miejscowości. Groby na opuszczonych cmentarzach odwiedzają także przewodnicy górscy, ratownicy GOPR, leśnicy a także turyści. Coraz częściej jednak mogił przodków poszukują sami wysiedleni i ich dzieci. Najpierw przyjeżdżali tylko z zachodu i północy Polski teraz także z Ukrainy i zachodu Europy a nawet zza oceanu. Czasem przyjazd na groby bliskich oznacza kilkunastokilometrową wyprawę do niezamieszkałej od ponad pół wieku miejscowości. Zazwyczaj odnalezienie samego grobu jest niemożliwe, krzyże i nagrobki zniszczył czas i ludzie.