Bieszczadzkie żubry, mimo że słusznie noszą tytuł „puszcz imperatorów”, padają czasami ofiarami drapieżników. Zdarzało się, że młode żubrzyki odłączone od stada zagryzane były przez watahy wilków. Tym razem, na terenie Nadleśnictwa Baligród łupem niedźwiedzi padła kilkuletnia żubrzyca.
Martwe zwierzę, częściowo już zjedzone, znalazł w sobotę 4 grudnia na terenie leśnictwa Roztoki leśniczy Jan Duell, który wraz z synem Kajetanem wyszedł na leśny spacer. Liczne ślady wokół wskazywały na żerowanie niedźwiedzi. Leśnik zamontował na jednym z pobliskich drzew kamerę z fotokomórką, która kolejnej nocy utrwaliła widok potwierdzający przypuszczenia. W mroźną noc z soboty na niedzielę do padliny przyszły trzy niedźwiedzie; najprawdopodobniej matka z dwójką niemal rocznych młodych. W poniedziałek 6 grudnia dokonano sekcji i szczegółowych oględzin martwego żubra, które również wskazały, że sprawcą był niedźwiedź.
– Świadczył o tym rozległy wylew wewnętrzny w okolicach kręgosłupa, będący śladem po potężnym uderzeniu niedźwiedziej łapy – opowiada uczestniczący w oględzinach leśniczy Marcin Scelina. – Duża ilość odchodów i liczne legowiska w okolicy padliny wskazują, że niedźwiedzie żerowały tu już wiele dni. Stwierdzono też ślady przeciągania żubra na odległość kilkunastu metrów, świadczące o ogromnej sile drapieżników.
Prócz niedźwiedzi na padlinie żerują też kruki, myszołowy, jastrzębie oraz drobne ptaki leśne.
Edward Marszałek
rzecznik prasowy RDLP w Krośnie